Forum Psychologia Internetu Strona Główna Psychologia Internetu
Artykuły, informacje, poważne dyskusje i luźne rozmowy na temat psychologicznej strony Internetu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Ekran ciągle przegrywa z życiem"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Internetu Strona Główna -> WYWIADY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
**Mistrz Konwersacji**



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: U.K.

PostWysłany: Nie 2:17, 22 Sty 2006    Temat postu: "Ekran ciągle przegrywa z życiem"

Fragmenty rozmowy z prof. dr. hab. Zbigniewem Zaleskim (www.kul.lublin.pl/zaleski/), psychologiem z KUL i UJ

Panie Profesorze, właśnie dowiedzieliśmy się, że Internet przestał istnieć. Koniec z odbieraniem i wysyłaniem e-maili, buszowaniem w Sieci w poszukiwaniu informacji....

Nie ma Internetu? Nasuwa mi się skojarzenie, chyba scena z jakiegoś filmu: kończy się życie na ziemi, nie ma ludzi. Zostaje tylko jeden człowiek. Chodzi po zgliszczach i odbiera nieczytelne sygnały z nadajnika, który działa tylko dlatego, że wiatr porusza klawiszem nadajnika. Czy taki rzeczywiście stałby się wtedy świat? Dopuszczałem to oczywiście w myśleniu katastroficznym, w wymiarze globalnym, że nie ma informacji, fale przestają działać. Dla mnie byłoby to okropne, jest wyobrażalne...

...ale to byłaby katastrofa?

Tak. Chociaż podźwignęlibyśmy się jakoś, zapewne wrócilibyśmy do prostych sposobów komunikowania. A ten brak Internetu? Natura człowieka jest taka, że jak osiągnie wyższy poziom - czegokolwiek - jedzenia, ubierania, sposobu leczenia, to nie chce się cofać, do stadium gorszego. To jest bardzo silny mechanizm. Może to jest dobre, że mamy taką potrzebę, że ciągle idziemy do przodu. Z psychologicznego punktu widzenia, przyzwyczajenie się do czegoś wygodnego, czyli nasze wyuczenie, nowe nawyki, uzależniają od kolejnych osiągnięć technologicznych. (...) Niemożność korzystania z Internetu to dla mnie byłaby wielka szkoda. Wyobrażam sobie także, jak dużo byłoby potwornego zamieszania w świecie, ile byłoby różnych kosztów. Musielibyśmy wrócić do przesyłania listów, tego wszystkiego, co się przesyła teraz, przez Internet. Cały bagaż informacji musiałby znów spocząć na papierze, a od tego już odwykliśmy. Nie chcemy. A po drugie czas. Bylibyśmy źli i zawiedzeni, sfrustrowani, ponieważ teraz liczy się czas, więc powtarzam, że to byłoby niekorzystne.

Panie Profesorze, przeżył Pan w pierwszych doświadczeniach nieufność, czy lęk przed Internetem?

Lęk, nieufność - może nie, ale kiedyś przeżyłem taki szok albo duży dyskomfort niewiedzy. Gdy zacząłem się „uczyć komputera” to miałem jakieś 30 lat. Byłem już doktorem uniwersytetu. I poczułem się głupio, że nie umiem. Pocieszałem się tym, że obok, za drzwiami siedział dużej klasy profesor Harold Kelley. Wszyscy wiedzieli, że kupił sobie osobisty komputer. I mówiło się, że jak Kelley idzie po korytarzu i gwiżdże, to coś mu się udało. Potem z nim rozmawiałem i dowiedziałem się, że zamykał się na klucz, bo się wstydził swojej niewiedzy. Ale uczył się aż się nauczył. Drugi słynny profesor nigdy komputera się nie nauczył, pisał na maszynie cały czas.

Czy Internet jest wynalazkiem na miarę największych osiągnięć w historii ludzkości, cywilizacji?

Ja podzieliłbym odkrycia i wynalazki na dwa typy: jeden to taki, który ma ogromne znaczenie, ale bezpośrednio nikt z nas z tego nie korzysta (to np. dzieło Kopernika). Natomiast są takie wynalazki, które się rozkładają na każdego człowieka, a więc pismo, pieniądz, tego każdy używa. Internet, to cały czas jakaś wymiana, jakaś komunikacja, to jest rewelacja. To, żeby każdy, ze swojego domu (z Wólki Przylubelskiej, jak ja to mówię) gdzie nie ma nic, nawet energii nie musi być, tylko może być bateria, czy satelita, mógł komunikować się z całym światem, to jest wielki fenomen.

A czy sądzi Pan, że Internet jest dobrą formą edukowania, czy ludzie w Polsce dojrzeli już do tego? Przeprowadzał Pan już egzamin przez telefon...

Tak, i za jakieś dwa tygodnie mam kolejny „telefoniczny” egzamin doktorski na University of Minnesota w USA. (...) Brałem udział także w telekonferencyjnej obronie magisterium dziewczyny z Nowej Kaledonii. (...) Mnie się wydaje tak, obserwując młode pokolenie moich dzieci i może wasze, w wieku lat 30. Myślę, że to pokolenie jest już przygotowane do tego, żeby tej formy używać. Druga rzecz to, czy lubimy, czy nie lubimy, czy jesteśmy przygotowani, czy nie to i tak życie nas do tego zmusza. Co znaczy, że zmusza? Jest taniej. Tańsza może być edukacja, kiedy ktoś może mieć dostęp do Internetu w domu. To jest wygodniejsze.
(...) Gdy rozmawiamy przez Internet nic nie wiemy np. o morale, postawach, preferencjach naszego rozmówcy. Nawet nie godzi się pytać, podczas gdy w interakcji bezpośredniej to się da wyczuć. Gdy powiemy coś o swojej religijności, albo swojej moralności to widzimy po reakcji słuchacza, po tym, jak na nas patrzy, czy jest z naszej grupy, czy nie. A przez Internet będziemy pytać „czy Pan jest niemoralny”. Brzmi to niezgrabnie.

Ale ja mogę udawać, grać, znać np. język ciała, świadomie wprowadzać w błąd...Komunikacja przez Internet jest więc uboższa od tej naturalnej?

Tak, bo jest jeden środek, jest bardzo suchy, ma jeden moduł przekazania informacji dotyczących różnych treści, aspektów. Jeśli chodzi o nasze emocje, uczucia nam nie trzeba mówić, my wiemy, intuicyjnie, wyczuwamy to. A internauta musi powiedzieć np. „nie zrozumiałem tego, co dokładnie miał pan na myśli”.
W naszej komunikacji pewnych komunikatów nie trzeba opowiadać, nie potrzeba używać słów żeby to było jasne, a tutaj wszystko musi się przekładać na słowo. Wszystko, chyba, że będą jakieś obrazki, żeby wybierać, że mam twarz smutną czy inną. Są takie próby, żeby wzbogacić język internauty, ale to nie to samo.

Jak z naszymi zabawami z tożsamością? Możemy być kimś innym, płeć „zmieniać” w Internecie...

Myślę, że to jest nadużywanie pojęcia „tożsamość”. Tu przyjmuje się tylko pewne role. W tym sensie, że ja się przedstawiam, iż jestem supermanem. Czy to już jest tożsamość, trudno mi powiedzieć.

Panie Profesorze, a osobowość człowieka regularnie surfującego w Internecie zmienia się?

Jeżeli chodzi o wzbogacanie informacyjne to powiedziałbym, że pokolenie Internetu ma większe szanse na bogacenie własnej osobowości. Można w krótkim czasie zrobić więcej. To nie ulega wątpliwości. Natomiast, jeżeli chodzi o kształtowanie osobowości społecznej, takiej dzięki której człowiek funkcjonuje w życiu realnym z innymi ludźmi w tramwaju, w sklepie, ze swoją własna żoną, ze swoim braciszkiem, tu może być pewne zubożenie.

(Rozmowę przeprowadził Andrzej Mańka, wspolpraca Agata Błachnio, na podst. cyberforum.edu.pl)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Internetu Strona Główna -> WYWIADY Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin